Jakie to proste! – Bpower2 oczami pracownika
Gdy jest potrzeba, ale rozwiązanie szwankuje
Od początku mojej pracy w firmie miałam styczność z przeróżnymi arkuszami, w których konieczne było uzupełnianie godzin pracy personelu. Najpierw każdy pracownik miał osobny, potem łączeni byliśmy w zespoły, a na koniec był ogólny, wspólny arkusz. Wystarczył jeden błędny ruch, by coś popsuć i skasować wpisy swoje lub kolegów. Dodatkowo dochodziła obsługa mnóstwa maili, by dogadać się z osobami pracującymi zdalnie lub w biurze w innym mieście.
Wtedy wcale nie czułam, że wymaga to poprawy – choć oczywiście wymagało.
Zmiany nigdy nie są łatwe
Przyznam się, nie jestem za pan brat z technologią. Dotyczy to wszystkiego – obsługi telefonu czy komputera. Nawet poczta elektroniczna byłaby dla mnie zmorą, gdyby nie pomoc kolegów z biura. Bpower2 pojawił się w momencie, kiedy jako studentka dzienna pracowałam zdalnie z domu. Login i hasło dostałam w mailu wraz z dopiskiem „Od przyszłego miesiąca rozliczaj swoje godziny przez ten system”. W reakcji przez 10 minut wpatrywałam się pustym wzrokiem w ekran komputera. Byłam przerażona. Okazało się jednak, że niepotrzebnie.
Daj szansę, a zobaczysz efekty
Nie będę udawać, że przyszło to łatwo, z dnia na dzień. Choć teraz, z perspektywy czasu, wydaje mi się to zaledwie chwilą, kiedy zrozumiałam działanie całego systemu. Istota działania jest banalnie prosta – szybko i sprawnie wpisz dane do krótkiej tabelki, której komórki mają automatyczną listę wyboru – czy istnieje coś prostszego? Jedyne, co muszę zrobić, to przypomnieć sobie nazwę klienta i nie pomylić się przy kliknięciu klawisza z numerkiem odpowiadającym ilości przepracowanych godzin. Nie ma możliwości skasowania czegokolwiek. Dostęp mam wyłącznie do własnych wpisów, a żeby w nich namieszać, trzeba naprawdę się postarać. Prosta rzecz, niby jedna z tych „a po co to komu?”, ale wystarczyła, by codzienne żmudne wypełnianie nieznośnie długich arkuszy z dziesiątkami błędów i pomyłek zamieniło się w prostą czynność zajmującą minutę pod koniec każdego dnia pracy.
System, który zna Twoje potrzeby
Szybko zaczęłam doceniać także inne aspekty Bpower2. Przede wszystkim organizowanie pracy – nieskończona liczba maili dotyczących kolejnych zadań zamieniła się w krótkie, czytelne komunikaty. Nie muszę już przeglądać wielu wiadomości, by wywnioskować, co tak właściwie mam do zrobienia. Teraz wystarczy, że zleceniodawca wypełni trzy komórki polecenia: nazwa zadania, termin i opis, a ja mam w jednym miejscu dostęp do wszystkich potrzebnych informacji, bez konieczności dopytywania. Co więcej? Bpower2 pozwala usprawniać komunikację w zespole – pytanie o termin wypłaty czy urlop dostarczało dotychczas mnóstwa niepotrzebnych nerwów. Od teraz odbywa się to bez stresu – potrzebne są do tego tylko dwa przyciski. Niepotrzebna jest żadna konfrontacja z przełożonym. Za pomocą telefonu mogę wysłać każde zlecenie czy zapytanie nawet z domu i tramwaju. Załatwianie wewnętrznych spraw pracowniczych zmieniło się w przyjemność.
Powszechne stało się określenie „od technologii nie uciekniesz”. Szczerze mówiąc, nie lubię tego stwierdzenia. Nie ma powodu uciekać od technologii. Według mnie te próby ucieczki są tylko ograniczaniem własnych możliwości i nieposzanowaniem swojego czasu. Pamiętajmy o tym, że bycie zajętym nie jest celem. Jeśli automatyzacja jest w stanie zaoszczędzić nasz czas i naszą energię – pozwólmy jej na to.
Bpower2 jest tego idealnym przykładem. Odkąd zagościł w firmie, w której pracuję, zaoszczędził już tysięcy nieporozumień, niedomówień, straconych godzin i nerwów. Wszystko zorganizowane w jednym miejscu – można śmiało powiedzieć, że czego nie ma w bpower2, to się nie wydarzyło. Może więc czasem warto podjąć wysiłek?
Daria Erkier
super
super
też tak uważamy